Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„Dobranoc. Cześć. Giniemy!” Mija trzydzieści lat od wielkiej katastrofy lotniczej

Redakcja
„Dobranoc. Cześć. Giniemy!” Mija trzydzieści lat od wielkiej katastrofy lotniczej
„Dobranoc. Cześć. Giniemy!” Mija trzydzieści lat od wielkiej katastrofy lotniczej Tim Rees / Domena publiczna
Ił-62 leciał na prestiżowej trasie Warszawa - Nowy Jork. Na pokładzie były 183 osoby. Niedługo po starcie doszło do awarii. Samolot runął w okolicach Lasu Kabackiego. Nikt nie przeżył. Dziś mija trzydzieści lat od tej katastrofy.

To miał być zwyczajny lot na trasie Warszawa - Nowy Jork. Radziecki Ił-62 wystartował z lotniska na Okęciu 9 maja 1987 roku kilka minut po godzinie dziesiątej. Na pokładzie „Tadeusza Kościuszko” było 172 pasażerów i 11 członków załogi. Samolot był załadowany, ale kompletu nie było. Co ciekawe, jedna z kobiet nie zgłosiła do odprawy futra, przez co została zatrzymana na lotnisku. To jedyna osoba z biletem na ten rejs, która przeżyła.

Kłopoty lotu LO 5055 zaczęły się dwadzieścia minut po starcie. Samolot pędził już z prędkością ponad 800 km/h, gdy nastąpiło rozhermetyzowanie kabiny. W nagraniach z czarnej skrzynki słychać dźwięk dzwonka. "Niebezpieczeństwo! Warszawa radar lot! Warszawa radar!” - krzyczeli piloci. W tym momencie eksplodował jeden z silników. Wszystko działo się na wysokości ośmiu tysięcy metrów nad ziemią. W wyniku awarii samolot stanął w płomieniach. "Dwa silniki oberwało! Dwa silniki obcięło!” - krzyczeli piloci.

Załoga, w porozumieniu z wieżą, starała się ratować sytuację. Pożar ugaszono, a „Tadeusz Kościuszko” zawrócił i miał lądować na wojskowym wtedy lotnisku w Modlinie. Zaczęło się zrzucanie paliwa i gorączkowa próba utrzymania wysokości. W wyniku eksplozji uszkodzone zostały elementy odpowiadające za sterowanie radzieckim Ił-em, więc okiełznanie maszyny było dla pilotów nie lada wyzwaniem.

Następne minuty to seria dalszych awarii rozlatującego się samolotu. Najpierw zacina się kran do wylewania nadmiaru paliwa, następnie przerywa radiostacja. Okazuje się, że również nadwozie nie może zostać wysunięte. Pada elektryczność. Dodatkowo wciąż nie ma informacji odnośnie warunków panujących na lotnisku w Modlinie. Po naradzie załoga decyduje, żeby wrócić na Okęcie. Mieli lądować "na brzuchu", bez podwozia.

Kilka kilometrów od lotniska z samolotu odpadły kolejne elementy. Powstał kolejny pożar, tym razem znacznie groźniejszy. Było go widać także z ziemi. Załoga „Tadeusza Kościuszko” próbowała jeszcze zapanować nad maszyną. Niestety, nie udało się. O godzinie 11:12 piloci wypowiedzieli ostatnie słowa: „Dobranoc! Do Widzenia! Cześć! Giniemy!”. Chwilę później samolot runął na południowy skraj Lasu Kabackiego. Katastrofy nikt nie przeżył. Była to największa – pod względem liczby ofiar – tragedia w dziejach polskiego lotnictwa.


od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto