Kontynuując gawędę o kulturze jedzenia pytamy ojca Jana o jego zdanie na temat powszechnego obyczaju oglądania telewizji w trakcie posiłku.
Nasz rozmówca odpowiada w sposób zdecydowany: – Z pokoju, w którym jadamy, należy wynieść telewizor. Człowiek nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jaką krzywdę wyrządza własnemu organizmowi, oglądając w czasie posiłku jakieś trzymające w napięciu programy i nie zwracając uwagi na to, co je.
Obyczajem polskim stało się oglądanie serwisów informacyjnych „do kolacji”. A w tych serwisach leje się krew, ścinane są głowy, politycy skaczą sobie do oczu. Zbieramy z telewizji – jak piorunochrony – całą nerwowość i zło świata i taka kolacja może nam stanąć kością w gardle.
Kolacja dwie godziny przed snem
– Kiedy należy spożywać ostatni posiłek w ciągu dnia?
– Mniej więcej dwie godziny przed zaśnięciem. Takie jest wskazanie generalne. Ja natomiast dopuszczam niekiedy spożycie cięższej kolacji tuż przed położeniem się do łóżka. Ktoś, kto ma kłopoty z zaśnięciem, jeśli się dobrze naje, po czym – ciężki jak niedźwiedź – uwali się na tapczan, to już po chwili zacznie pochrapywać. A w tym czasie żołądek spokojnie, na zwolnionych obrotach będzie sobie trawił. Rano delikwent obudzi się wypoczęty, z nowym zasobem sił. Zaznaczam jednak, iż powinny to być sytuacje wyjątkowe.
Kolację jadać należy wcześnie. Dołóżmy trochę starań, by nie były to zawsze standardowe kanapki z byle jaką herbatą. Dla odmiany niech to będą placuszki na ciepło; ziemniaki z obiadu podsmażone, a do nich kefir; kasza gryczana ze skwarkami, też popijana kefirem; jajecznica, itp.
Kilka słów o gumie do żucia
– Ojcze Janie, gawędę o kulturze gryzienia, przeżuwania i łykania, rozpoczętą jeszcze w poprzednim odcinku, zakończmy pytaniem o... gumę do żucia.
– Nie jest to – słyszymy w odpowiedzi – obyczaj elegancki, ale z drugiej strony pobudzanie gruczołów ślinowych przez odruch ruszania szczękami pomaga w procesach trawiennych. Tak więc nie krytykuję tego. Trzeba jednak uważać, by guma nie była przechemizowana, co można poznać po nadzwyczaj pięknym zapachu, smaku i kolorze. No i żebyśmy potem nie musieli znajdować tych gum przyklejonych w zupełnie nieprawdopodobnych miejscach...
Nie należy być wybrednym
Przychodzi nam do głowy następujące pytanie: jakie są ulubione potrawy ojca Grande?
– Nie potrafię wymienić – stwierdza nasz rozmówca. – Co mi postawią na stół, wszystko zjem z jednakowym smakiem.
– A może ulubione potrawy zapamiętane z młodości czy z dzieciństwa?
– A cóż to za smakołyki mogły być na Syberii... Ojciec Jan uśmiecha się, ale niewesoło. – Jeśli tylko coś było jadalne, to już było ulubione. Po wojnie wróciliśmy do kraju, gdzie też panował niedostatek i nie było mowy o grymaszeniu. Dziękowało się Bogu za Jego dary bez szemrania. W doświadczeniach mojego życia i pewnie sporej części mojego pokolenia zatarł się podział na smaczne i niesmaczne, lubiane i nielubiane.
– Po coś jednak Stwórca wyposażył nas w rozkosze podniebienia i zindywidualizowane gusty...
– Niewątpliwie. Jedzenie, podobnie jak ubiór, jest jednym z elementów kultury osobistej każdego z nas. Nie należy jednak nazbyt sobie schlebiać. Przy układaniu jadłospisu bierzemy pod uwagę przede wszystkim te potrawy, które zawierają substancje niezbędne do życia, są pożywne i proste. Tak zwane ulubione dania, przysmaki, mogą być tylko uzupełnieniem. Pamiętajmy o tym, że jemy nie dla przyjemności, a po to, by utrzymywać w odpowiedniej życiowej formie własną personę fizyczną.
Kiedy jedzenie staje się nałogiem...
– Czy jedzenie może stać się nałogiem?
– Zdarzają się takie przypadki, i to wcale nierzadko – potwierdza ojciec Jan. – Właśnie wtedy, kiedy wyszukujemy tylko to, co nam smakuje, popaść możemy w jakieś natręctwo jedzeniowe. Jest to uzależnienie takie samo, jak każde inne, i podobnie wytrąca organizm z równowagi. Czasem przypadłość taka może rozwinąć się na podłożu nerwicowym. Ktoś sięga po jedzenie w sytuacji zagrożenia i stresu, tak jak inny sięga po papierosa. A poza tym – takie wyszukiwanie i przywiązywanie wagi do jedzenia i jego smaku jest zwiastunem zbliżającej się sklerozy.
– Z drugiej strony jednak, apetyt na określone potrawy może sygnalizować żywotne potrzeby organizmu.
– Tak, organizm może tym sposobem podpowiadać pożądaną korektę naszej diety. Na przykład, ktoś chory na wątrobę cierpi na samą myśl o spożywaniu potraw z nasion strączkowych, inny – mając problemy z trzustką i układem trawienia – nie może znieść zapachu gotowanego jedzenia...
– Czy w reżimie jedzeniowym ojca Grande jest miejsce na kulinarną wykwintność?
– Sprowadziłbym ją wyłącznie do formy, czyli sztuki komponowania tych samych składników, które zjadamy na co dzień w mniej pięknej postaci. Wykwintność potrawy to artystyczny sposób jej podania, nic więcej.
Jak najwięcej jarzyn
Za oknem klasztornego gabinetu ojca Jana pierwsze jesienne szarugi. Pytanie o to, jak zabezpieczyć się przed grypą, wprost wisi w powietrzu. Nasz rozmówca zaleca, aby w tym czasie dostarczyć organizmowi dużą dawkę witaminy C. Bierzemy po dwie kapsułki przy śniadaniu. Jeśli natomiast chodzi o żywienie – należy zwiększyć ilość jarzyn w jadłospisie, przede wszystkim marchwi i kapusty. Gotujemy dużo zup jarzynowych (nie na mięsie czy kościach, a jedynie na łyżce masła), przyrządzamy najrozmaitsze surówki.
Warto wykorzystać dobrodziejstwa sezonowego warzywa, jakim jest polski kalafior, przebogaty w wartości odżywcze. Ważne przy tym, by go nie przegotować. Gotujemy kalafior w osolonej wodzie około 10 minut, dolewając szklankę mleka. Następnie podbieramy go widelcami, kiedy jest jeszcze lekko chrupki, odsączamy i delikatnie namaszczamy świeżym, naturalnym masłem, tak, żeby zrobił się złocisty. Uchowaj Boże „potraktować” go prażoną tartą bułką. Wątroba i trzustka jej nie tolerują.
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?