Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Karolem Jabłońskim, sternikiem MK Cafe Sailing Team

Mieczysław Rutkiewicz
- Całkiem dobrze spisała się polska załoga w regatach match-racingowych z udziałem sterników światowej czołówki. Pańskie odczucia są podobne? - Więcej satysfakcji dało mi piąte miejsce na jeziorze Bodeńskim.

- Całkiem dobrze spisała się polska załoga w regatach match-racingowych z udziałem sterników światowej czołówki. Pańskie odczucia są podobne?

- Więcej satysfakcji dało mi piąte miejsce na jeziorze Bodeńskim. Było nie było w Niemczech pokonaliśmy Francuza Luca Pillota i Duńczyka Jaspera Radicha, sterników z czuba rankingu. W pojedynku o wejście do półfinału nie daliśmy rady Marcusowi Wieserowi. Marcus był świetnie dysponowany i nic dziwnego, że wygrał nie tylko z nami, ale i całe regaty. W Splicie natomiast przekonaliśmy się, że musimy częściej się pokazywać w imprezach najwyższej rangi. Ale co by nie mówić, takie zwycięstwa jak to w Chorwacji nad mistrzem świata, Nowozelanczykiem Deanem Barkerem, który wygrał regaty, smakują szczególnie.

- W Splicie dwukrotnie doszło do spornych sytuacji, w których sędziowie przychylniejszym okiem spojrzeli na waszych rywali. Wniosek z tego taki, że musi pan jeszcze pracować na nazwisko?

- Zgadza się. Nasuwa się analogia z łyżwiarstwem figurowym czy gimnastyką. Podobnie - mimo że to sport wymierny - bywa w żeglarstwie. Trzeba krok po kroku przekonywać do siebie komisję regatową. Moje nazwisko jest kojarzone, ale ze startów na dużych jachtach. A match-racing rządzi się trochę innymi regułami. Sędziowie czasami wychodzą z błędnego założenia, że może słabiej znam przepisy i w spornych sytuacjach przyznają rację bardziej znanym rywalom. Na razie oddalają nasze protesty. Ale do czasu... W match-racingu jesteśmy dopiero od dwóch lat. Mimo to z coraz lepszym skutkiem udowadniamy, że nie znaleźliśmy się w tym towarzystwie przypadkiem.

- Świadczą o tym kolejne zaproszenia na regaty pierwszego stopnia. W tym roku pańska załoga ma wyjątkowo dużo okazji sprawdzać się z najlepszymi skiperami...

- Tym lepiej dla nas. W Polsce nie mamy z kim trenować, więc to dla nas duża sprawa. Tym bardziej że przygotowujące się do Pucharu Ameryki syndykaty wystawiają teamy do każdych znaczących regat match-racingowych. Właśnie za kilka dni we Włoszech wystartujemy obok takich sław jak Nowozelandczyk Russel Couts i Włoch Francesco De Angelis.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warminskomazurskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto