Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

10 gier z Amigi, które każdy musi znać

Materiał Partnera Zewnętrznego
Trzydzieści lat temu firma Commodore wprowadziła do sprzedaży pierwszy model komputera Amiga. Kilka lat później jego udoskonalona wersja, Amiga 500, podbiła światowy rynek. Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych stała się najpopularniejszą platformą przeznaczoną do gier. Szesnastobitową, co ważne, bo wcześniej triumfy swe święciły ośmiobitówki.

Nic dziwnego, że na Amigę powstało wiele przełomowych gier, które wyznaczały obowiązujące po dziś dzień trendy i wskazywały nowe kierunku rozwoju istniejącym już wtedy gatunkom. Dziś spora część z nich popadła w zapomnienie. Kolejne pokolenia graczy nie znają ich bądź co najwyżej kojarzą z opowieści bądź prasy. Pora, by przypomnieć najciekawszą dziesiątkę. Nasz wybór jest oczywiście mocno subiektywny.

Another World

Nie byłoby pewnie Another World, gdyby nie Prince of Persia, ale to właśnie dzieło Erica Chahi oczarowało nas filmową narracją i genialną atmosferą. Najmocniejszą stroną opowieści o naukowcu przeniesionym do innego wymiaru był scenariusz i zróżnicowany model rozgrywki. Walka z robakami przeradzała się w ucieczkę przed dziką bestią, była brawurowa ucieczka z wiszącej pod sufitem klatki, przyjaźń z potężnym tubylcem, wizyta na basenie pełnym nagich niewiast i wreszcie jazda futurystycznym czołgiem. Wiele z scen pojawiających się na ekranie śmiało można nazwać mianem „niezapomnianych”. I nie ma w tym krzty przesady. To chyba pierwsza gra, która zasługuje na miano arcydzieła.

Dune 2

Wbrew pozorom Dune 2 nie było pierwszą strategią czasu rzeczywistego. Z pewnością jednak stworzyła podwaliny tego gatunku i przyciągnęła przed ekran miliony graczy. Świetna grafika i dopracowany dźwięk, idealny (jak na tamte czasy) interfejs, rozbudowane misje potrafiące zmusić do tytanicznego wysiłku – wszystko to funkcjonowało jak należy. W efekcie każdy poważny gracz chciał prowadzić przynajmniej jeden z trzech słynnych rodów na wojnę o władzę nad pustynną planetą. A pamiętacie żniwiarki pożerane przez czerwie? Albo rakiety demolujące bazę wroga? Wsparcie pojawiające się w najbardziej nieoczekiwanym momencie? I tę piękną żółć wszechobecnego piasku? To były naprawdę niesamowite emocje.

Dungeon Master

Grupka śmiałków staje przed wejściem do podziemi. Otwierają drzwi i wchodzą do środka. Widzą przed sobą długi, mroczny korytarz, różne odnogi tworzące labirynt. Zapalają pochodnię i ruszają przed siebie. Wkrótce znajdują pierwsze przedmioty, napotykają potwory, wpadają w pułapki, a nawet uczą się prostych zaklęć. Dungeon Master to klasyczna gra fabularna, wielki konkurent popularnego Eye of Beholder. Jej atutem był nie tylko klimat, ale bardzo ciekawe zagadki. Niektóre z nich wymagały ruszenia głową – i to naprawdę solidnego. Przykładowo w pewnym miejscu trzeba było porzucić cały swój dobytek, bo dopiero odciążeni bohaterowie byli w stanie dobiec na czas do opadającej kraty. Ależ to wciągało!

Frontier: Elite II

osadzonych w kosmosie było wiele, ale nieliczne oferowały tak wielki świat jak Frontier: Elite II. Miliardy gwiazdy, planet i księżyców czekały na odkrywców. Na wielu z nich istniało życie, budziły się dni i nadciągały noce. Istniały miasta, kopalnie czy placówki handlowe. A przecież sam świat to nie wszystko! Mieszący się na zaledwie jednej dyskietce program łączył w sobie elementy symulatora i gry handlowej, pozwalał zająć się legalnym biznesem bądź pracować dla rządu, jak i szmuglować trefne towary na drugi koniec galaktyki. Ilość opcji dosłownie powalała na ziemię, podobnie jak i ilość danych, którymi program zasypywał gracza.

Lemmings

Dziś lemingi kojarzą się przede wszystkim z wyborcami pewnej partii, dobrze usytuowanymi i pochodzącymi z dużych miast. Słówko ma wydźwięk pejoratywny, choć same zwierzątka zawsze wydawały mi się słodkie. Spora w tym zasługa serii Lemmings, w której przejmowaliśmy kontrolę nad ich niewielkim stadkiem. Na każdym etapie musieliśmy doprowadzić je do wyjścia. Najlepiej tak, by żadne z nich nie zginęło. W tym celu wykorzystywaliśmy ich specjalne umiejętności, które przydzielaliśmy określonym egzemplarzom. Lemingi potrafiły blokować drogę, kopać tunele, wznosić mosty, eksplodować, a nawet skakać z parasolem w garści. Bardzo inteligentne zwierzaki. Dlaczego niektórzy tak ich nie lubią?

Sensible World of Soccer

Prawdopodobnie najlepsza gra o piłce nożnej, jaka powstała w historii. Dość powiedzieć, że mimo dwudziestu lat na karku wciąż jest żywa – fani tworzą jej nowe edycje, aktualizują składy, urządzają turnieje z cennymi nagrodami. Cechy programu? Widok z góry (patrz Cannon Fodder tego samego producenta), malutcy zawodnicy, możliwość podkręcania piłki, strzelania i podawania, tworzenia całkiem widowiskowych akcji. Do tego rozbudowane opcje menedżerskie z możliwością ściągnięcia do klubu gwiazd innych lig czy przeciętniaków z dołów tabeli. Baza licząca sobie kilkanaście tysięcy autentycznych nazwisk do dziś robi olbrzymie wrażenie. Ale i tak najważniejsza była grywalność. Sensible World of Soccer bawił nawet tych, którzy na co dzień z piłką nożną nie chcieli mieć nic wspólnego. Która gra tak potrafiła?

Sid Meier’s Civilization

Tej gry chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Seria przetrwała aż do dziś. I to w sumie w niezmienionej formie. Już na Amidze przejmowaliśmy kontrolę nad jedną z pierwotnych cywilizacji, zakładaliśmy pierwsze miasta i produkowaliśmy w nich jednostki. Przy okazji badaliśmy okoliczne tereny i dokonywaliśmy pierwszych odkryć naukowych. Z czasem konie ustępowały miejsca pociągom, a te samochodom i samolotom. A wszystko po to, by zdominować wrogie cywilizacje, wyścignąć je w rozwoju technologicznym i zmazać z powierzchni ziemi, względnie wysłać wcześniej rakietę w stronę Alfa Centauri. Gra do dziś potrafi wciągnąć. A niektórzy twierdzą, że jest lepsza od współczesnych produkcji, obarczonych trójwymiarową grafiką…

SuperFrog

Naszym zdaniem to szczytowe osiągnięcie ery dwuwymiarowych platformówek. Tytuł, który chwytał za serce chociażby za sprawą świetnie animowanego, przekomicznego intro. Zła wiedźma porywała piękną księżniczkę na oczach jej ukochanego, jego samego zaś zamieniała w żabę. Płaz dzięki Lucozadzie zyskiwał niezwykłe moce, po czym ruszał dziewczynie na ratunek. Dalej było jeszcze lepiej – olbrzymie, kolorowe światy imponowały swoim zróżnicowaniem oraz dopracowaniem detali. Lekkość, z jaką tytułowa żaba przebijała się przez kolejne lokacje, z jaką walczyła z pszczołami, skakała na trampolinach czy zbierała skarby, zwyczajnie cieszyła. Wato wspomnieć, że twórcy gry przygotowali też wspaniałą strzelaninę Alien Breed, również kamień milowy gatunku.

Syndicate

Gratka dla fanów cyberpunka. Gracz przenosi się do niedalekiej przyszłości, w której świat zdominowany jest przez wielkie korporacje. Przejmuje kontrolę nad czterema cybernetycznie ulepszonymi agentami i z ich pomocą próbuje przejąć kontrolę nad światem. Syndicate jako gra taktyczna sprawdzał się wyśmienicie. Oferował ciekawe lokacje pokazane w rzucie izometrycznym oraz niezły wybór sprzętu. Gwarantował również sporą dawkę emocji. W momencie premiery nie przypadł do gustu dziennikarzom. Krytykowano między innymi słabe AI oraz wysoki poziom trudności. Z czasem jednak program trafił na listę najlepszych gier w historii. I wciąż na niej jest, nieprzerwanie zajmując miejsca w pierwszej pięćdziesiątce.

Worms

Kolejny hit autorów SuperFroga, a zarazem tytuł, który dzięki licznym kontynuacjom istnieje do dziś. Tytuł nieoryginalny, dodajmy, bo sam pomysł zapożyczono z produkcji takich jak Tanks czy Scorched Earth. Na niewielkiej, losowo wygenerowanej planszy lądowały dwie drużyny robaków. Gracz przejmował kontrolę nad jedną z nich i przy pomocy różnorodnych broni próbował wyeliminować przeciwników. Strzelał w turach, uwzględniając podczas swojego ruchu takie czynniki jak kierunek i siła strzału, jak i siła wiatru. Wielką zaletą Worms, prócz dopracowanej szaty graficznej, były pokłady humoru. Sam wygląd robaków, katalog mocno zakręconego sprzętu czy odzywki bojowe wywoływały w graczach salwy śmiechu. No i grać można było w kilka osób na jednym komputerze. I to w czasach, gdy mało kto słyszał o Internecie!

Źródło: Conowego.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na olsztyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto