Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bitwa Warszawska - Fenomen Armii Ochotniczej

Piotr Dmitrowicz
Centralne Archiwum Wojskowe
Był genialny plan bitwy warszawskiej, byli kryptolodzy, którzy rozszyfrowali depesze wroga, ale bez stworzonej latem 1920 r. Armii Ochotniczej wojna z bolszewikami prawdopodobnie zakończyłaby się klęską.

Latem 1920 r. sytuacja młodego państwa polskiego była wręcz katastrofalna. Euforia towarzysząca Polakom od początku maja, kiedy to nasi żołnierze razem z ukraińskimi wkroczyli do Kijowa, już dawno wyparowała. Kiedy na przełomie maja i czerwca ruszyła bolszewicka kontrofensywa, Polacy ciągle się cofali, a wojsko szło w rozsypkę. 2 lipca 1920 r. gen. Michaił Tuchaczewski wydał słynny rozkaz 1423, który nakazywał: „Utopcie zbrodniczy rząd Piłsudskiego w krwi rozgromionej armii polskiej […] Poprzez trupa białej Polski prowadzi droga do światowego pożaru. Na bagnetach zaniesiemy szczęście i pokój pracującej ludzkości”.

Ojczyzna w potrzebie!

I nie były to tylko czcze pogróżki nad wyraz ambitnego 27-letniego wtedy generała Armii Czerwonej. Bolszewicy byli zdeterminowani, a sytuacja militarna wydawała się im sprzyjać na wszystkich frontach. 1 lipca, a więc dzień przed cytowanym wyżej rozkazem, Sejm uchwalił powołanie Rady Obrony Państwa (ROP), w którego skład weszli przedstawiciele parlamentu, rządu i Naczelnego Dowództwa. Na czele nowo powołanego organu stanął Naczelnik Państwa Józef Piłsudski. Dwa dni później ROP wydał odezwę rozpoczynającą się od słów: „Obywatele Rzeczpospolitej! Ojczyzna w potrzebie!” Był to płomienny apel o wstępowanie do wojska: „Wzywamy tedy wszystkich zdolnych do noszenia broni, by dobrowolnie zaciągali się w szeregi armii, stwierdzając, iż za Ojczyznę każdy w Polsce z własnej woli gotów złożyć krew i życie. Niech spieszą wszyscy i ci młodość sił czujący w żyłach, co żelazem odpierać będą najazd wroga, i ci którzy stanąć mogą do pracy w instytucjach wojskowych, by zwolnić z nich i zastąpić tych, co na froncie przydatni być mogą”. 8 lipca 1920 r. gen. Kazimierz Sosnkowski wydał rozkaz o utworzeniu Generalnego Inspektoratu Armii Ochotniczej, na którego czele stanął gen. Józef Haller. Niezwykle popularny w społeczeństwie, opromieniony sławą dowódca błękitnej armii, znakomity organizator - nadawał się na to stanowisko jak nikt inny. W tym samym dniu w Pałacu Namiestnikowskim w Warszawie przedstawiciele 216 organizacji społecznych utworzyli Obywatelski Komitet Wykonawczy ROP, na czele którego również stanął gen. Haller. Powstał fundament do tworzenia Armii Ochotniczej. „Kto ma u siebie broń, kto ma konia i siodło, niechaj stanie z tem, co ma. Niech szlachetne współubieganie się o pierwszeństwo będzie miarą spełnionego obowiązku, miarą gorącej miłości ojczyzny” – apelował gen. Haller.

Kwiatek dla tchórza
Apel o wstępowanie do Armii Ochotniczej uruchomił prawdziwą lawinę. Do końca września 1920 r. zgłosiło się ponad 105 tysięcy ochotników. Do wojska garnęli się niekiedy uczniowie całymi klasami. Jeden z uczniów Gimnazjum Władysława IV w Warszawie zapamiętał taką oto scenę z zebrania w bursie: „Czy mamy wstąpić do wojska? - Odzywa się na zebraniu jakiś głos dziecięcy. - Nie tak pytać trzeba, ale czy mamy wstąpić dziś czy jutro? – Dziś jak najprędzej – Wszyscy. - A kto nie pójdzie do wojska? - Nie będzie naszym kolegą, nie podamy mu ręki, usuniemy go z bursy, usuniemy go ze szkoły! więc idziemy wszyscy… na ochotnika!”. Istotna okazała się też agitacja. Jeden z ochotników Stanisław Rychlewski tak opisywał atmosferę panującą w Łodzi latem 1920 r.: „Wszystkie mury, słupy reklamowe, witryny okien wystawowych przepełnione były hasłami i wezwaniami. Wszędy oko spotykało się z napisem >>Wszyscy na front!<<, >>Ojczyzna w niebezpieczeństwie!<<, >>Wróg grozi naszej wolności!<<, itd.”. W ramach akcji propagandowych odbywały się setki odczytów i spotkań. W teatrach wystawiano patriotyczne spektakle. Wiersze i pieśni apelujące o wstępowanie do armii pisali między innymi Kornel Makuszyński, Jan Kasprowicz, czy Karol Hubert Rostworowski. Specjalne koncerty na tę okoliczność dawał wybitny kompozytor Karol Szymanowski. Z kolei wybitny historyk Marceli Handelsman, który poszedł do Armii Ochotniczej, tak to motywował: „Jako inteligencja, która przez długie lata jedyna w Polsce głosiła hasło niepodległości własnego państwa, mieliśmy obecnie obowiązek bezpośredniej walki o Ojczyznę. Mieliśmy nadto obowiązek obrony kultury przed najazdem barbarzyństwa […]”. Po ulicach polskich miast spacerowały młode dziewczęta i zawstydzały nieumundurowanych młodych chłopaków, pytając, dlaczego oni nie są w wojsku. Organizowano nawet specjalne dni „kwiatka dla tchórza”, kiedy to rzeczeni mężczyźni otrzymywali od dam kwiaty, które miały być symbolem ich tchórzostwa! Oczywiście to nie był jedyny sposób, w jaki ludność cywilna wspierała werbunek i rozwój Armii Ochotniczej. Prowadzono zbiórki darów dla armii, ludzie oddawali posiadaną broń i kosztowności. Rzemieślnicy dobrowolnie opodatkowywali się na rzecz rodzin tych, którzy ochotniczo zgłoszą się do wojska. O wsparcie apelował Kościół katolicki i przedstawiciele innych wyznań. 6 lipca 1920 r. prymas Edmund Dalbor razem z kardynałem Aleksandrem Kakowskim w liście pasterskim do wiernych pisali: „Dawajcie jej Wasze mienie, gdy dziś Was ojczyzna wzywa do Pożyczki Odrodzenia. Dawajcie jej ofiarę Waszego życia, gdy zagrożona o nią woła”.

Po prostu obowiązek

Nie ulega wątpliwości, że ogromny wysiłek poniesiony przez społeczeństwo polskie latem 1920 r. przechylił zwycięstwo w wojnie z bolszewikami na naszą stronę. Zarówno Armia Ochotnicza, jak i cywile ją wspierający dołożyli swoją cegiełkę do odrzucenia Armii Czerwonej od Warszawy. Zapewne różne były motywacje tych, którzy zasilili szeregi Wojska Polskiego. Oczywiście, byli i tacy, którzy z różnych przyczyn nie chcieli walczyć, to osobny rozdział historii wojny polsko-–bolszewickiej. Jakie jednak były motywacje tych, co poszli? Może po prostu bardzo proste i szlachetne. „Gdyby bolszewicy zalali Polskę – wspominał ochotnik, jeden z uczniów krakowskiego gimnazjum – stracilibyśmy wszystko, a więc i życie nasze nie byłoby wiele warte. Trzeba więc, spełniwszy obowiązek względem ojczyzny, przyczynić się do odparcia wrogów”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Bitwa Warszawska - Fenomen Armii Ochotniczej - Nasza Historia

Wróć na olsztyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto