MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Byliśmy w ratunkowym śmigłowcu

Krzysztof Berent
Reporter Gazety poznał z bliska olsztyńskie lotnicze pogotowie ratunkowe. Takich w Polsce jest trzynaście, ale śmigłowiec z Olsztyna ratując życie ludzi spędził w powietrzu ponad trzysta godzin - to krajowy rekord.

Reporter Gazety poznał z bliska olsztyńskie lotnicze pogotowie ratunkowe. Takich w Polsce jest trzynaście, ale śmigłowiec z Olsztyna ratując życie ludzi spędził w powietrzu ponad trzysta godzin - to krajowy rekord.

Pilot i szef olsztyńskiego pogotowia lotniczego Jan Nałęcz mówi na ,dzień dobry", że czasami trzeba wykonać pięć ratunkowych lotów dziennie. W dniu, w którym byłem, dyżur od godziny 7 pełnili oprócz niego lekarz Stanisław Borkowski, ratownicy Marzena Piaścińska i Wojciech Zakrzewski oraz mechanik Waldemar Nałęcz.

Na lotnisku mimo tego, że miał dzień wolny, był także Roman Kozłowski, drugi pilot olsztyńskiego śmigłowca medycznego. - Zawsze jest coś do zrobienia, chociażby papierkowa robota, na którą nieraz brakuje czasu - tłumaczy.

Godzina 11.50

Pilot przerywa rozmowę i podchodzi do telefonu.
- Staszek, dzwonią ze szpitala w Kętrzynie. Mają pacjentkę w stanie ciężkim. Chyba będzie potrzebny transport do szpitala wojewódzkiego. - mówi Kozłowski do lekarza.
- Latamy nie tylko do wypadków, ale by przewieźć ciężko chorych pacjentów do innych szpitali - mówi Jan Nałęcz.

- Mogą nas wezwać strażacy, policja i pogotowie ratunkowe. Mamy stały nasłuch stacji pogotowia ratunkowego w całym województwie. We wrześniu dyżurujemy codziennie od 7 rano do 19. Podczas akcji ratowniczej latamy w promieniu do 60 kilometrów. Lot na miejsce trwa wtedy kilkanaście minut. Drugie tyle z powrotem. Wtedy mieścimy się w złotej godzinie, podczas której decydują się losy człowieka. Startujemy w ciągu czterech minut.

Mija kilka chwil. Borkowski zniecierpliwiony brakiem wiadomości od lekarza z Kętrzyna, telefonuje sam. Rozmawia z dyżurną pielegniarką.
- Lecimy - mówi krótko do pilotów. Jan Nałęcz wraz z mechanikiem pospiesznie wychodzą z dyżurki. Do lotu przygotowują się także ratownicy. Lekarz tłumaczy jeszcze przez telefon jak ma być przygotowana pacjentka. W śmigłowcu, będzie musiał podłączyć ją do aparatury podtrzymującej życie. Kobieta jest nieprzytomna, jej stan pogarsza się. Za 20 minut karetka ma ją przywieźć na lotnisko w Wilamowie pod Kętrzynem.

Godzina 12.15

Po chwili cała dyżurna czwórka siedzi w śmigłowcu. Z przodu pilot i jeden z ratowników, z tyłu lekarz i drugi ratownik. Wolna ruszają łopaty dużego wirnika. Obok maszyny stoi mechanik i ustala jeszcze coś z pilotem. Z Romanem Kozłowskim zostajemy na lotnisku.

- Mamy tak ustawiony silnik, że po czterech minutach rozgrzany Mi-2 jest już w powietrzu. Procedury są odpowiednio skrócone. By nie tracić czasu, zawsze jeden z ratowników wpisuje od razu do GPS-u współrzędne miejsca, do którego lecimy. Pilot otrzymuje informacje, jakim kursem ma lecieć i za ile minut będzie na miejscu. To wyścig o życie, więc każda sekunda jest ważna. W każdym mieście mamy swoje miejsca do lądowania.

Gdy lecimy do wypadków, siadamy jak najbliżej, czasami na drogach, łąkach, placach, parkingach - opowiada Kozłowski.
Patrzymy, śmigłowiec jest już w powietrzu. Wracamy do dyżurki z radiostacją. W głośniku słychać rozmowę pilota śmigłowca z dyżurnym lotniska.

- Za 23 minuty będą na miejscu - informuje mnie Roman Kozłowski.
Oglądam dużą mapę, umieszczoną na ścianie. Są na niej duże okręgi. Ich wspólny środek to Olsztyn. Każdy okręg oznaczony inną liczbą: 10,13 17. Oznaczają minuty potrzebne ratownikom. Okręgi przebiegają przez miasta: na przykład 7-Barczewo, 17-Szczytno

Godzina 12.45

Z rozmów, które słyszę w radiu dowiadujemy się, że pacjentka jest już w śmigłowcu. Jan Nałęcz pyta dyżurnego na lotnisku w Dajtkach o sytuację w powietrzu.
- Czysto, tylko jeden samolot z areoklubu - pada odpowiedź.

Godzina 13.10

Do rozmowy włącza się dyżurna izby przyjęć szpitala wojewódzkiego. Pyta, o której Mi-2 będzie lądował na placu przed szpitalem.
Śmigłowce transportujące chorych muszą lądować między wieżowcami, przy ruchliwej ulicy Żołnierskiej. Na placu często zbierają się obserwatorzy, głównie dzieci. Policja nie zawsze zdąży przyjechać, by w porę zabezpieczyć lądowanie. Za szpitalem do końca roku zostanie wybudowane lądowisko dla helikopterów. - To ułatwi nam to pracę, bo teren będzie odgrodzony od gapiów - tłumaczy Jan Nałęcz.

Godzina 13.16

Mi-2 ląduje na lotnisku. To dopiero połowa dyżuru. Mechanik i jeden z ratowników uzupełniają paliwo.
- Stan pacjentki jest poważny. Potrzebny będzie zabieg. Karetką mogli by nie zdążyć - informuje lekarz Stanisław Borkowski.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na olsztyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto