Dochodzenie w sprawie napadu na Polaków w rosyjskim obwodzie kaliningradzkim

Dochodzenie w sprawie napadu na Polaków

Polscy kierowcy tankowali paliwo na stacji benzynowej w rosyjskim obwodzie kaliningradzkim około kilometra od granicy. Z relacji Polaków wynika, że podjechał do nich samochód ze zdjętymi bądź zasłoniętymi tablicami rejestracyjnymi. Napastnicy zażądali od naszych obywateli haraczu za możliwość tankowania paliwa. Kiedy usłyszeli odmowę jeden z nich p to także relacja Polaków – miał wyciągnąć broń i strzelić w kierunku samochodu.
W innym aucie rosyjscy napastnicy poprzecinali nożami opony. Zaraz po tym bandyci uciekli. Polacy wrócili do kraju i już na granicy w Grzechotkach zgłosili napaść. Na szczęście żadnemu z nich nic się nie stało. Policjanci z olsztyńskiej komendy wojewódzkiej wszczęli w tej sprawie postępowanie.

- Badamy ją ale będziemy chcieli w tej sprawie zwrócić się do rosyjskich organów ścigania – mówi Izabela Niedźwiedzka-Pardela z KWP w Olsztynie.

Dochodzenie wszczęła też prokuratura w Braniewie. Ale i ona, poprzez Ministerstwo Sprawiedliwości, będzie musiała poprosić o pomoc swoich rosyjskich odpowiedników. A to potrwa kilka miesięcy. A sytuacja w relacjach z Rosjanami z obwodu kaliningradzkiego pogarsza się od roku. Polacy, którzy jeżdżą za wschodnią granicę po tańsze paliwa, wyraźnie czują napięcie wynikające z sytuacji na Ukrainie. – Ich stosunek do nas wyraźnie się ochłodził – mówi pan Radek z Olsztyna, który regularnie jeździ do Rosji.

Ale zapewnia też, że on sam żadnych przejawów agresji nie doświadczył. Z kolei Rosjanie coraz rzadziej przyjeżdżają do Polski na zakupy. Powód jest przede wszystkim ekonomiczny – po osłabieniu rubla (kosztuje o połowę więcej niż rok temu) zakupy w Polsce mniej się Rosjanom opłacają.