Historia gier hack’n’slash, czyli nie od razu Diablo zaprogramowano

Jako zapalona graczka, czerpię satysfakcję z ogrywania wielu rodzajów gier – od strzelanek, przez RTS-y i RPG-i, aż do… typowo „babskich” Simsów, ale od czasu do czasu nachodzi mnie chęć odpalenia jakiegoś dobrego hack’n’slasha i zazwyczaj jest to Diablo II lub III. Oczywiście, to nie jedyne tytuły z tego gatunku, bowiem warto wspomnieć również o takich jak Titan Quest, Devil May Cry czy prostszym Hack and Slash Crawl. Jednak, czym było hack’n’slash jeszcze zanim Blizzard stworzył Diablo? Jakie są początki tego gatunku?
Devil May CryCofając się w czasie zauważymy, że hack’n’slash miało swoje korzenie już w klasycznych grach RPG, takich jak… Dungeon & Dragons, do których potrzebowaliśmy tylko kilku znajomych, kartki papieru, długopisu i bogatej wyobraźni. D&D charakteryzowało się tym, że nie mieliśmy w nim wyznaczonego celu do wypełnienia, a spotkania często przybierały formę walk z potworami.
Pen and paper D&DOdniósł się do tego artykuł w jednym z dwóch oficjalnych magazynów publikujących materiały do tej fabularnej gry – Dragon. Stwierdzono w nim wówczas, że potencjał Dungeons & Dragons znacznie wykracza poza samo „sieczenie i rąbanie”. Określono wtedy graczy D&D jako typowych hack-and-slasherów. Od tamtej pory określeniem hack and slash nazywano także sytuacje, które wymagały użycia broni i walki, bez konieczności jednoczesnego wytężania szarych komórek.
DragonWkrótce termin hack’n’slash przeniósł się z fabularnych gier towarzyskich do gier wideo. Przyszło to tym łatwiej, że efektami wizualnymi i stylem wykonania wiele pierwszych tytułów tego typu przypominało „stołowe” wydanie Dungeons & Dragons. Określenie to często przywoływano w odniesieniu do wczesnych dwuwymiarowych beat’em upów, w których zadania gracza ograniczały się wyłącznie do korzystania z broni i eliminowania przeciwników, a także gier akcji takich jak Golden Axe oraz Final Fight. Należy pamiętać, że w tytułach beat’em up takich jak River City Ransom gracze sterowali postaciami posługującymi się tylko sztukami walki obejmującymi uderzenia pięściami i nogami. Określenie gry hack’n’slash było na miejscu tylko wtedy, gdy mogliśmy posługiwać się w niej dowolnego rodzaju bronią.
Golden AxeW końcu nadeszła era konsol, a Nintendo Entertainment System (NES) oraz SEGA Master System pozwoliły wszystkim na przeniesienie ulubionych gier arcade’owych do własnych domów. Właśnie wtedy hack’n’slash zaczął oddalać się od beat’em upów, by stać się odrębnym gatunkiem. W grach takich jak Ninja Gaiden czy Magic Sword mogliśmy się już wcielać w postaci ekskluzywnie wykorzystujące bronie, co pozwoliło terminowi hack’n’slash w pełni się wyodrębnić.
Kilka lat później, wraz z pojawieniem się bardziej zaawansowanych konsol, takich jak Playstation i Nintendo 64, nastąpiła eksplozja gier 3D. W związku z tym, gry hack’n’slash otrzymały znacznie większe pole do popisu oraz okazję do przekazania graczom ogromnej liczby opcji i wyzwań. W porównaniu do dwuwymiarowych side-scrollerów, gdzie wykorzystywanie broni dodawało nam kilka opcji combo lub tylko dodatkowy zasięg i obrażenia, ich nowoczesny odpowiednik, który został przedstawiony w trójwymiarze, pozwolił graczom na korzystanie z różnych broni oraz znacznie poszerzonej mieszanki umiejętności. Poza tym, trójwymiar zmusił twórców do przeorganizowania środowiska gry, z którym gracz mógł dokonywać coraz to szerszej interakcji. Gry z gatunku „siecz i rąb” zaczęły zachęcać graczy do eksperymentowania – jaki ekwipunek i umiejętności wykorzystywać najlepiej, pozwalając na bardziej złożone, głębsze i jeszcze bardziej satysfakcjonujące doświadczenia. Na PC gry takie jak Diablo oraz Divine Divinity przodowały w tej dziedzinie.
DiabloPrzypomnijmy, że początkowo Diablo miało być jednoosobową, turową grą RPG. Wyobraźcie sobie, czym stałaby się ta gra, gdyby małe studio projektowe Condor Games (w przyszłości Blizzard North) nie znalazło takiego wydawcy jak Blizzard Entertainment – właśnie „Zamieć” zrezygnowała z trybu turowego na rzecz walki w czasie rzeczywistym. Okazuje się, że była to kluczowa decyzja, która wpłynęła nie tylko na charakterystyczną rozgrywkę tej serii, ale również na historię gier komputerowych, a zwłaszcza gatunku hack’n’slash.
A jak rozumiemy termin hack’n’slash obecnie? Dziś uważamy hack’n’slash za odrębny gatunek, który obejmuje głównie gry o trójwymiarowej grafice, z perspektywą trzeciej osoby, akcją beat’em up w stylu God of War, Bayonetta, Onimusha oraz Prince of Persia, a także pozwalające na wykorzystanie szerokiego wachlarza broni. Wszystkie te gry mają różne pochodzenie, a każda z nich posiada własny unikatowy styl, ale mimo tego wciąż należą do tej samej kategorii. Bez względu na to, czy działania bohatera są powolne i opierają się na strategii, tak jak w Demon Souls, ekspresywne jak w Dynasty Warriors lub pełne szybkich i gwałtownych ruchów jak w Devil May Cry, hack’n’slash ma dostarczać nam epickich bitew, które będziemy toczyć dzięki postaci wyspecjalizowanej w użyciu broni i często – magii.
Demon's SoulsOczywiście nie każdy rozumie dlaczego ich ukochaną grę wrzuca się do jednego worka z Diablo III czy Torchlight, w których fabuła schodzi na dalszy plan, nie mniej jednak najważniejszy jest tu ich wspólny element – przebijanie się przez hordy przeciwników, „tnąc i siekając”. Należy więc pamiętać, że hack’n’slash to coś więcej niż Diablo i jego klony – te tytuły jedynie spopularyzowały gatunek, a nie zapoczątkowały go, tak jak wiele osób zapewne myśli. Każda z tych gier ma za sobą bogatą historię, a jej znajomość z pewnością w pewien sposób umili Wam rozgrywkę.
Torchlight