Miałoby być zwycięstwo, jest remis. Piłkarze Stomilu w nie zdołali pokonać Górnika Zabrze i nadal zajmują ostatnie miejsce w tabeli.
Olsztynianie przystąpili do tego spotkania pod wodzą nowego kapitana Marcina Szulika.
- W tygodniu przed meczem z tej funkcji zrezygnował Paweł Holc, wskazując jednocześnie mnie jako następcę - tłumaczył Szulik.
- Zespół w szatni zaakceptował moją kandydaturę, a ja potem na boisku robiłem wszystko, żeby pomóc drużynie - dodał.
W drużynie gospodarzy po trzynastu latach znów zagrał Piotr Tyszkiewicz, który wraz z Pawłem Holcem miał za za zadanie rozmontować obronę Górnika.
Zaczęło się od dwóch strzałów pomocnika gości Grzegorza Bonka - z pierwszym bez problemów poradził sobie Sylwester Wyłupski, po drugim piłka poszybowała nad poprzeczką. Potem coraz większą przewagę zaczął osiągać Stomil.
W 7 min po dośrodkowaniu Pawła Holca i główce Marka Kwiatkowskiego piłkę z nogi Tyszkiewicza w ostatniej chwili zdjął Grzegorz Lekki. Kilka minut później Tyszkiewicz pięknym podaniem do Krzysztofa Kowalczyka rozpoczął kontrę Stomilu, pomocnik młodzieżowej reprezentacji Polski zagrał prostopadle do wbiegającego w pole karne Holca, lecz ten został zablokowany przez Grzegorza Lekkiego.
Po akcji z 21 min gospodarze powinni byli prowadzić 1:0. Tyszkiewicz w swoim stylu przetrzymał piłkę w polu karnym i w odpowiednim momencie zagrał w uliczkę do Dariusza Jackiewicza, który nieoczekiwanie znalazł się sam przez Andrzejem Bledzewskim.
- Popchnąłem sobie piłkę do przodu, a ta stanęła mi w błocie. Uderzyłem sytuacyjnie, ale Andrzej Bledzewski zdołał odbić piłkę - tłumaczył później Jackiewicz.
Szturm bramki gości trwał do końca pierwszej połowy. W 24 min Tyszkiewicz popisał się strzałem z przewrotki z 17 metrów. Odległość od bramki była chyba zbyt duża, aby marzyć o zdobyciu gola, nie zmienia to jednak faktu, że takiego uderzenia dawno na olsztyńskim stadionie nie widziano, a Bledzewski został zmuszony do interwencji.
Później Tyszkiewicz rozegrał akcję z Kowalczykiem, jednak na koniec odskoczyła mu piłka, padając łupem bramkarza Górnika. Z dobrej strony dwukrotnie pokazał się też Jackiewicz. Najpierw po pięknej akcji prawą stroną wyłożył piłkę Kwiatkowskiemu, ale sytuację wyjśnił ofiarnie interweniujący Bledzewski.
Potem Jackiewicz wykorzystał dobre zgranie Tyszkiewicza i potężnie uderzył z dystansu - znów na posternunku był bramkarz Górnika, który zdołał przenieść piłkę nad poprzeczką.
Po przerwie mecz się wyrównał, głównie z powodu presji, która z każdą minutą coraz bardziej paraliżowała poczynania gospodarzy. - Zabrakło nam cierpliwości i konsekwencji w budowaniu akcji - tłumaczył Tyszkiewicz. - Liczyliśmy na łatwy efekt, a trzeba było grać tak jak w pierwszej połowie - dodał napastnik Stomilu.
W tym okresie Stomil miał dwie świetne okazje do zdobycia upragnionego gola. W 55 min Łukasz Kościuczuk dobrze zagrał do wychodzącego na wolne pole Jackiewicza, któremu znów przeszkodził przytomnie wybiegający z bramki Bledzewski.
Dwie minuty później bramkarz Górnika miał furę szczęścia. Szulik zdecydował się na strzał z około 25 metrów, po którym piłka uderzyła w poprzeczkę, odbiła się od pleców Bledzewskiego i... wyszła w pole.
Goście w tym czasie mieli dwie okazje do strzelenia bramki. Jednej nie wykorzystał Michał Probierz, który po podaniu Marcina Molka znalazł się w polu karnym Stomilu i strzelił w środek bramki. Za drugim razem Sebastian Olszar zakręcił obroną Stomilu i wyłożył piłkę nadbiegającemu Adamowi Kompale, który jednak strzelił obok słupka.
W przedłużnym czasie gry olsztynianie zdobyli się na jeszcze jeden zryw. Efektu jednak nie było, a spotkanie zakończyło się kilka sekund po technicznym strzale Jackiewicza, z którym łatwo poradził sobie Bledzewski.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?