MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Olsztyn. Japońskie wspomnienia Moniki Pietkiewicz

Mieczysław Rutkiewicz
Pobyt w Japonii Monice Pietkiewicz dostarczył przede wszystkim wrażeń sportowych.
Pobyt w Japonii Monice Pietkiewicz dostarczył przede wszystkim wrażeń sportowych.
- Trudno przez miesiąc wyrobić sobie zdanie o Japonii i jej mieszkańcach. Szczególnie, gdy większość dni spędza się w hali i w hotelowym pokoju - mówi Monika Pietkiewicz ze Stawigudy.

- Trudno przez miesiąc wyrobić sobie zdanie o Japonii i jej mieszkańcach. Szczególnie, gdy większość dni spędza się w hali i w hotelowym pokoju - mówi Monika Pietkiewicz ze Stawigudy.

Osiemnastoletnia tenisistka stołowa LUKS Cekol Stawiguda pierwszy raz przekroczyła granice Europy. W Osace Pietkiewicz zaliczała debiut w seniorskich mistrzostwach świata. Jej kontakt z Japonią, podobnie jak większości uczestników dwutygodniowego turnieju, był jednak powierzchowny. Organizatorzy nie pomyśleli o pozasportowych atrakcjach. Polska ekipa Osakę widziała jedynie zza szyb autobusów, które każdego dnia dowoziły zawodników z hotelu do hali i z powrotem.

- Niewiele zobaczyłam, ale więcej Japonii posmakowałam mieszkając przed mistrzostwami w Nagaoce - dodaje Monika. - Pierwsze, co rzuca się w oczy, to niesamowita uprzejmość Japończyków, którzy kłaniają się na każdym kroku. Trudno powiedzieć, na ile te gesty są szczere, ale dzięki nim wokół siebie czułam wielką sympatię. Oczywiście, nie mogłam nie skosztować japońskiej kuchni. Najwięcej - owoców morza, zwłaszcza krewetek. Skusiłam się nawet na kraba i kałamarnicę. O ile to pierwsze danie było smaczne, o tyle kałamarnica przeciwnie. Była jak z gumy.

Pobyt w Japonii Monice Pietkiewicz dostarczył przede wszystkim wrażeń sportowych. W tak doborowym towarzystwie nastolatka jeszcze nigdy nie grała. Duże wrażenie wywarł na niej sam obiekt z trzema salami, w których toczyły się turnieje drużynowe i indywidualne. W największe hali stały stoły, przy których uwijali się najlepsi.

Mniejsze pomieszenia były zarezerowane dla zawodników z drugiego i trzeciego szeregu. O mały włos mieszkanka Stawigudy dostąpiłaby zaszczytu występu na głównej arenie mistrzostw. Wystarczyło ,tylko" wygrać w kwalifikajach turnieju indywidualnego z reprezentantką Malezji, którą Polka pokonała kilka dni wcześniej w rywalizacji drużynowej.

- To zwycięstwo otwierało drogę do głównego turnieju. Tam czekała na mnie rozstawiona z drugim numerem Chinka Li Ju, późniejsza wicemistrzyni świata. Pierwszy raz miałabym okazję zagrać przeciwko zawodniczce ze światowej czołówki. I przekonać się jaki dystans dzieli mnie od najlepszych - nie może odżałować Pietkiewicz.

Z Japonii tenisistka przywiozła parę charakterystycznych drobiazgów. Mamę obdarowała gustownym wachlarzem, zaś tacie, który jednocześnie jest trenerem córki, wręczyła butelkę sake.

Wczoraj Monika Pietkiewicz razem z koleżankami pojechała na pierwszy z dwóch meczów o pozostanie w ekstraklasie. Dziś Cekol zagra ze Stalą Zawadzkie. Ciężar odpowiedzialności za wynik w dużym stopniu spoczywa na barkach 18-latki. Monika jest dobrej myśli: - W zasadniczej rundzie wygrałyśmy oba mecze. Nie widzę powodów dla których teraz miałoby być inaczej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na olsztyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto