Przed Urzędem Stanu Cywilnego w Olsztynie wznosiły się prawie metrowe zaspy. Dziewięć par jednak nie dało się aurze. Tylko niektórzy goście weselni nie dojechali.
Chociaż pierwszego dnia świąt termometry wskazywały zero, od rana mocno wiało i tworzyły się zaspy. Witold Lewicki, kierownik olsztyńskiego Urzędu Stanu Cywilnego, poinformował jednak, że nikt nie odwołał uroczystości, bo... taka zima ma swój urok.
Młodzi, zaaferowani najważniejszym dniem w życiu, nie przejmowali się zachmurzonym niebem.
- Zawsze marzyłam o ślubie zimową porą - mówi Anna, 23-letnia panna młoda. - Śnieg pięknie komponuje się z suknią. Żałuję, że nie mogłam dotrzeć tu saniami, jak Kmicic i Oleńka. Za to omal nie leżeliśmy w zaspie po wyjściu z samochodu.
- Pogoda spłatała nam figla, ale nie tracimy optymizmu - zapewnia Agnieszka, która przed chwilą poślubiła Andrzeja. - Liczyłam tylko na więcej słońca po wyjściu z urzędu.
Nie wszyscy goście weselni byli tak zdeterminowani, jak państwo młodzi. Część z nich odwołała przyjazdy w obawie przed warunkami na drogach i opóźnieniami pociągów. Inni utknęli na zasypanych szosach i lub przejściach granicznych.
Agnieszka i Andrzej bezskutecznie czekali na gości z Wilna. Natomiast rodzina mieszkająca na wsi pod Gnieznem została odcięta od świata. Z zaproszonych 50 weselników ubyło 10 osób.
Niektórzy - dla pewności - wyruszyli dużo wcześniej, aby zdążyć na czas. Piotr mieszka od 13 lat w Niemczech. Zależało mu jednak na uroczystości swojego kolegi, z którym wychował się na Dajtkach. Prosto z trasy wpadł na uroczystość Hanny i Andrzeja.
- Najgorzej było przy granicy, bo straszna kolejka - opowiada Piotr. - No i później gehenna na polskich drogach. Ale na ślub przyjaciela - choćby przez piekło!
Dlaczego pszczoły są ważne?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?