Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Olsztyn musi oddać 24 hektary byłemu właścicielowi, który wyjechał do Niemiec

AiP
24 hektary musi oddać Olsztyn dawnemu właścicielowi. Zdjęcie ilustracyjne
24 hektary musi oddać Olsztyn dawnemu właścicielowi. Zdjęcie ilustracyjne archiwum/Polskapresse
Ból głowy władz Olsztyna. Miasto po siedmiu latach procesów, przegrało walkę o działkę nad jeziorem Ukiel. Musi ją zwrócić Janowi Bolewskiemu, który w latach 70 ubiegłego wieku wyjechał do Niemiec.

Chodzi o 24 hektary gruntów położonych nad pięknym, największym w Olsztynie, jeziorze Ukiel (nazywane też jest Krzywym). Są na nim tereny rekreacyjne, w tym także część budowanych za unijne pieniądze obiektów sportowych.

W latach 70 zeszłego wieku właściciel gruntów Jan Bolewski senior wyemigrował do Niemiec razem z całą rodziną. Wszyscy dostali niemieckie obywatelstwo ale zachowali także polskie paszporty. Tymczasem atrakcyjną ziemię przejęło państwo, a od niego gmina Olsztyn, którą jako właściciela wpisano do ksiąg wieczystych. Ale syn Bolewskiego, także Jan, upomniał się o ojcowiznę siedem lat temu. Próbował się porozumieć z miastem, jednak bez rezultatu. Sprawa skończyła się w sądzie.

Już w zeszłym roku rację Bolewskiemu przyznał sąd pierwszej instancji. Sędzia Anna Kampa uzasadniła, że Bolewski stał się notarialnym właścicielem już przed polskim notariuszem, w 1949 r. Nie można więc wobec niego zastosować bierutowskich przepisów, które pozwalały przejąć mienie należące do Niemców przed 1 stycznia 1945 r. Korzystną dla Bolewskiego decyzję zaskarżyło miasto. Ale sąd drugiej instancji, i to już prawomocnie, przyznał rację Janowi Bolewskiemu. Miasto zachowało jedynie część gruntu przeznaczonego na drogi dojazdowe do posesji i obiektów użyteczności publicznej. – Już wystąpiliśmy o zmianę w księdze wieczystej, o wpisanie do niej jako właściciela pana Bolewskiego – cieszy się mecenas Bolesław Senyszyn, który w imieniu Bolewskiego walczył o odzyskanie atrakcyjnej działki, wycenianej na pięć-sześć milionów złotych.

W trudnej sytuacji są władze Olsztyna. Na nie swoim gruncie miasto zainwestowało miliony złotych w rozwój bazy sportowo-rekreacyjnej. Rzeczniczka ratusza Aneta Szpaderska ma nadzieję, że w drodze negocjacji uda się problem rozwiązać. Jak i kiedy – na to pytanie na razie nie ma odpowiedzi. Bolewski też deklaruje, że chciałby sprawę zakończyć polubownie.

Podobnych spraw w sądach na Warmii i Mazurach jest jeszcze kilkadziesiąt. Jako pierwsza majątek odzyskała Agnes Trawny, która wyjechała do Niemiec. Kobieta odzyskała nie tylko dom w Nartach koło Szczytna, ale też i kilkadziesiąt hektarów lasu. Dała tym samym sygnał innym do walki o odzyskanie porzuconych majątków. Z tymi roszczeniami walczy olsztyński prawnik Lech Obara. – Nie rozumiem polskich sądów, że przyznają rację tym, którzy wyjeżdżając stąd do Niemiec, nie dbali o to, co się z tym wszystkim stanie – dziwi się mecenas Obara. – Ktoś to utrzymywał, naprawiał a teraz musi zwrócić? To niesprawiedliwość! – podkreśla.

Najczęściej winny całemu zamieszaniu jest bałagan w księgach wieczystych. Przez lata nikt nie zadbał o ich prawne uregulowanie. A to otwiera drogę poprzednim właścicielom albo do odzyskania majątków albo domagania się odszkodowania od skarbu państwa lub samorządów. Co w konsekwencji może nas wszystkich, czyli podatników, kosztować setki milionów złotych.

Cezary Stankiewicz

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na olsztyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto