Chodzi o 24 hektary gruntów położonych nad pięknym, największym w Olsztynie, jeziorze Ukiel (nazywane też jest Krzywym). Są na nim tereny rekreacyjne, w tym także część budowanych za unijne pieniądze obiektów sportowych.
W latach 70 zeszłego wieku właściciel gruntów Jan Bolewski senior wyemigrował do Niemiec razem z całą rodziną. Wszyscy dostali niemieckie obywatelstwo ale zachowali także polskie paszporty. Tymczasem atrakcyjną ziemię przejęło państwo, a od niego gmina Olsztyn, którą jako właściciela wpisano do ksiąg wieczystych. Ale syn Bolewskiego, także Jan, upomniał się o ojcowiznę siedem lat temu. Próbował się porozumieć z miastem, jednak bez rezultatu. Sprawa skończyła się w sądzie.
Już w zeszłym roku rację Bolewskiemu przyznał sąd pierwszej instancji. Sędzia Anna Kampa uzasadniła, że Bolewski stał się notarialnym właścicielem już przed polskim notariuszem, w 1949 r. Nie można więc wobec niego zastosować bierutowskich przepisów, które pozwalały przejąć mienie należące do Niemców przed 1 stycznia 1945 r. Korzystną dla Bolewskiego decyzję zaskarżyło miasto. Ale sąd drugiej instancji, i to już prawomocnie, przyznał rację Janowi Bolewskiemu. Miasto zachowało jedynie część gruntu przeznaczonego na drogi dojazdowe do posesji i obiektów użyteczności publicznej. – Już wystąpiliśmy o zmianę w księdze wieczystej, o wpisanie do niej jako właściciela pana Bolewskiego – cieszy się mecenas Bolesław Senyszyn, który w imieniu Bolewskiego walczył o odzyskanie atrakcyjnej działki, wycenianej na pięć-sześć milionów złotych.
W trudnej sytuacji są władze Olsztyna. Na nie swoim gruncie miasto zainwestowało miliony złotych w rozwój bazy sportowo-rekreacyjnej. Rzeczniczka ratusza Aneta Szpaderska ma nadzieję, że w drodze negocjacji uda się problem rozwiązać. Jak i kiedy – na to pytanie na razie nie ma odpowiedzi. Bolewski też deklaruje, że chciałby sprawę zakończyć polubownie.
Podobnych spraw w sądach na Warmii i Mazurach jest jeszcze kilkadziesiąt. Jako pierwsza majątek odzyskała Agnes Trawny, która wyjechała do Niemiec. Kobieta odzyskała nie tylko dom w Nartach koło Szczytna, ale też i kilkadziesiąt hektarów lasu. Dała tym samym sygnał innym do walki o odzyskanie porzuconych majątków. Z tymi roszczeniami walczy olsztyński prawnik Lech Obara. – Nie rozumiem polskich sądów, że przyznają rację tym, którzy wyjeżdżając stąd do Niemiec, nie dbali o to, co się z tym wszystkim stanie – dziwi się mecenas Obara. – Ktoś to utrzymywał, naprawiał a teraz musi zwrócić? To niesprawiedliwość! – podkreśla.
Najczęściej winny całemu zamieszaniu jest bałagan w księgach wieczystych. Przez lata nikt nie zadbał o ich prawne uregulowanie. A to otwiera drogę poprzednim właścicielom albo do odzyskania majątków albo domagania się odszkodowania od skarbu państwa lub samorządów. Co w konsekwencji może nas wszystkich, czyli podatników, kosztować setki milionów złotych.
Cezary Stankiewicz
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?