Krzysztof Hołowczyc miał w środę po południu wypadek. Wyszedł z niego bez szwanku, w przeciwieństwie do kierowcy, z którym się zderzył.
Prowadzone przez Hołowczyca Subaru Forester niemal czołowo zderzyło się koło Bukwałdu (powiat olsztyński) z Volkswagenem Golfem. Do wypadku doszło o godz. 16 na zakręcie wąskiej drogi szutrowej.
Hołowczyc wracał z treningu przed Rajdem Kormoran. Z naprzeciwka jechał Volkswagen Golf, który prowadził Zbigniew D. W aucie siedział też jego siedmioletni syn Mariusz. Obaj najprawdopodobniej nie mieli zapiętych pasów.
"Hołek", mimo, że cała sytuacja trwała ułamki sekund, do ostatniego momentu próbował uniknąć zderzenia. - Przyhamowałem i maksymalnie zjechałem na pobocze i było łup - opowiada Hołowczyc. - Żaden kierowca chyba nie dałby rady uniknąć wypadku - dodaje rajdowiec.
Kierowca Golfa, który uchodzi za miejscowego rajdowca o pseudonimie nomen-omen "Hołek", nic nie zdążył zrobić, by uniknąć zderzenia. Hołowczyc przez telefon powiadomił policję i służby ratunkowe. Kierowcę Golfa z rozbitego samochodu uwalniali strażacy. Jego stan, choć poważny, nie budzi obaw lekarzy. Z urazem głowy i miednicy oraz złamaniem nogi trafił do Szpitala Wojewódzkiego w Olsztynie. Śmigłowcem przetransportowano do szpitala siedmioletniego syna kierowcy Golfa. Chłopiec ma poranioną twarz. Hołowczyc wyszedł z wypadku bez szwanku.
Policja nie określa, kto ponosi winę za spowodowanie wypadku. - To ustalą biegli - wyjaśnia rzecznik olsztyńskiej policji komisarz Andrzej Bohdanowicz.
Bez wątpienia, jak mówią policjanci z drogówki, do wypadku przyczyniła się nadmierna prędkość.
Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?