Płonął Szpital Miejski

Kilkunastu pacjentów oddziału wewnętrznego olsztyńskiego Szpitala Miejskiego strażacy ewakuowali z drugiego piętra, na którym wczoraj w południe wybuchł pożar.
Alarm pożarowy wywołały czujki dymu zamontowane w szpitalu.

- Instalacja zadziałała bez zarzutu - mówi Andrzej Młot, zastępca dyrektora Szpitala Miejskiego ds technicznych.
- Z ewakuacją pacjentów nie było żadnych kłopotów - dodaje dr Joanna Szamankiewicz-Czużdaniuk, wicedyrektor ds lecznictwa. - Na tym oddziale byli ludzie oczekujący na badania. Umieściliśmy ich na innych oddziałach. Nikomu nic się nie stało.

Wozy straży pożarnej pojawiły się błyskawicznie. Nad lewym, starszym skrzydłem szpitala unosiła się chmura dymu. Pożar wybuchł na poddaszu drugiego piętra, nad pomieszczeniem socjalnym i prysznicami dla pań.

Strażacy wybili otwór w dachu i szybko uporali się z ogniem. - Sytuacja jest opanowana - mówił po godzinie akcji młodszy brygadier Grzegorz Matczyński, komendant miejski straży pożarnej w Olsztynie. - Teraz już tylko dogaszamy.

Ogień strawił jedynie kawałek dachu. Większe straty spowodowała użyta przez strażaków woda. Salowe i pielęgniarki zbierały ją brudnymi piżamami pacjentów.
Przyczyna pożaru nie jest jeszcze znana. Według dyrektora Młota mógł go spowodować rzucony gdzieś nieopatrznie niedopałek papierosa.
- Może zrobił to któryś z pacjentów - zastanawiał się Andrzej Młot.
Straty sięgają kilku tysięcy złotych.

Pożar nie wpłynie negatywnie na funkcjonowanie Szpitala Miejskiego. Zniszczenia są niewielkie, a oddział nad którym wybuchł ogień, miał iść niebawem do remontu. Szefostwo szpitala ma już przygotowany odpowiedni projekt, który - jak mówi dyrektor Bożena Marcinkowska - wymaga jedynie ostatnich uzgodnień z konserwatorem zabytków.
Już niedługo zostanie ogłoszony przetarg na prace remontowe.