Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Regionalny Puchar Polski. Futbol rozwija się w Białej Piskiej. Czy Znicz chce iść śladami Niecieczy? [wideo, zdjęcia]

Paweł Stankiewicz
Paweł Stankiewicz
Fot. Łukasz Szymański/Znicz Biała Piska
Znicz Biała Piska to klub z małej miejscowości, który dotarł do trzeciej ligi i po raz drugi z rzędu finału regionalnego Pucharu Polski. Przyciąga d siebie zawodników rodzinną atmosferą i zaangażowaniem właściciela klubu.

Jacek Jankowski, prezes i właściciel Znicza Biała Piska, to człowiek ogromnie zaangażowany w rozwój klubu. Dzięki niemu klub jest poukładany, grał w finale regionalnego Pucharu Polski i awansował do trzeciej ligi. Pochodzi z Lidzbarka Warmińskiego, ale dba o rozwój Znicza.

CZYTAJ TAKŻE: Seksowne polskie sportsmenki w bikini ZDJĘCIA

- Urodziłem się i wychowałem w Lidzbarku Warmińskim, ale losy życiowe tak mnie pokierowały, że wyjechałem do Niemiec. Stamtąd wróciłem do Pisza i tam też mieszkam, a od 15 lat działam w Zniczu Biała Piska. Dlaczego? Bo tam znalazłem swoje miejsce, gdzie można robić coś fajnego. Jest kolektyw, fajnie społeczeństwo, przychylne władze samorządowe – wyjaśnia Jankowski.

Kibice Znicza mocno utożsamiają się ze swoim klubem, a na finał regionalnego Pucharu Polski do Lidzbarka Warmińskiego przyjechała kilkudziesięcioosobowa grupa fanów z Białej Piskiej.

- Znicz jest wizytówką dla społeczności lokalnej – uważa Ryszard Borkowski, trener pierwszego zespołu. - Pracuję w klubie od czterech lat i zauważyłem, że reprezentuje nie tylko Białą Piską, ale gminę i powiat. To klub, który osiąga fajne wyniki i ludzie z nim się utożsamiają. Pomimo małej miejscowości na mecze przychodzi sporo osób. Współpraca na wielu szczeblach, także z magistratem, układa się jak w małej rodzinie.

- Odczuwamy duże zainteresowanie, a kibice są życzliwi, wspierają nas i aż przyjemnie się gra w Zniczu – nie ukrywa Patryk Gondek, jeden z liderów i czołowych strzelców zespołu, którego czeka teraz dłuższa przerwa grze z powodu poważnej kontuzji. - Znicz przyciąga do siebie tym, że jest klubem poukładanym. Jest bardzo dobry prezes, klub wywiązuje się z obietnic i na treningi przyjeżdża się z przyjemnością.

- Biała Piska to mała miejscowość położona z boku wielkich jezior. Ludzie żyją piłką, bo nic innego tam się nie dzieje. Mamy drużynę na niezłym poziomie, wybudowany kameralny stadion, na który przychodzi 300, 400, a czasami nawet 500 osób. Każdy mecz u siebie to wydarzenie dla gminy i słowa uznania dla gminy, że dba o stadion, a to duża pomoc. Nie ma u nas wielkich pieniędzy, ale jest to, co być powinno – mówi prezes Znicza.

CZYTAJ TAKŻE: Piękne partnerki piłkarzy Lechii ZDJĘCIA

Szkoleniowiec budując zespół musi szukać zawodników z innych rejonów. Ci jednak grają dla Znicza z pełnym zaangażowaniem.

- W pobliżu Białej Piskiej nie ma klubu, który grałby przynajmniej na takim poziomie, jak ty. Od wielu lat staramy się, żeby zawodnicy byli z pobliskich odległości. To jednak nie jest takie proste i mamy chłopaków z Pisza, Ełku czy z Białegostoku. Teraz fajnie zaczyna wyglądać praca w klubie, bo kilka lat temu prezes powołał dyrektora od grup młodzieżowych i pan Marek Jankowski fajnie to prowadzi. Jest duże zainteresowanie wśród dzieci i to dobry prognostyk, że będziemy mogli korzystać z naszych zawodników – mówi trener Borkowski.

Klub z Białej Piskiej odważnie sięga po zawodników z Białegostoku, czyli już z województwa podlaskiego. Dlaczego akurat ten kierunek?

- Jesteśmy praktycznie na granicy z województwem podlaskim i stamtąd mamy większość zawodników. Bazujemy na wychowankach Jagiellonii, bo jest bliższy dojazd. Miałem zawodników też z tych stron, ale nikomu nie ujmując, to chłopacy z Podlasia są z charakterem. Oni są z zewnątrz, to dają serce, jakby byli miejscowi. I to klucz do sukcesu – uważa prezes Jankowski.

Znicz gra w trzeciej lidze, ale funkcjonuje na zasadach amatorskich. Zawodnicy łączą dojazdy na treningi do Białej Piskiej z meczami i codzienną pracą.

- Praktycznie wszyscy łączą pasję z pracą i dojeżdżają ze swoich miejscowości. Ja jestem z Grajewa i też przyjeżdżam do Białej Piskiej na treningi – wyjaśnia szkoleniowiec. - Nikt u nas nie żyje z piłki, wszyscy pracujemy, a futbol jest pasją. Pierwszym zapaleńcem jest prezes klubu, a my bierzemy z niego przykład. Stworzyliśmy fajną ekipę, tworzymy mają rodzinę i może dlatego tak dobrze to współgra.

- Każdy z nas rano idzie do pracy, a popołudniu spotykamy się na treningach – zdradza Gondek. - Ja na przykład jestem z Ełku, prowadzą akademię piłkarską i zajęcia z dziećmi, a pracuję też jako przedstawiciel handlowy. Gdyby się tego nie kochało, to byśmy tego nie robili. Tymczasem każdy z nas po pracy przyjeżdża na treningi z przyjemnością.

- Moją ideą jest, żeby klub był rodzinny, a piłkarze w szatni czuli się jak u siebie w domu. Grając w trzeciej lidze musimy iść trochę w kierunku profesjonalizmu – uważa Jacek Jankowski. - Robimy swoje i nie pchamy się tam, gdzie jest za wysoko. To można osiągnąć w Białej Piskiej, ale też ambicji nie możemy podnosić zbyt wysoko. Ambicje są, ale nie za wszelką cenę. Klub jest poukładany, bawimy się piłką, jest stabilizacja w klubie i sztabie. W ciągu 15 lat pracowało u nas trzech, czterech trenerów. Dla mnie piłka nożna to pasja i to chyba zostaje na zawsze i nie wyobrażam sobie życie bez piłki i moja rodzina też.

Znicz jest już w trzeciej lidze. Na tym się nie zatrzyma? Może Biała Piska chce pójść śladami Niecieczy?

- Każdy by sobie tego życzył, ale w Białej Piskiej wszystko robione jest małymi kroczkami i nie rzucamy się na głęboką wodę – mówi Gondek z uśmiechem. - Prezes ze sztabem pracują nad tym, aby wszystko było robione z głową.

- Biała Piska na pewno nie będzie drugą Niecieczą – nie ukrywa Jankowski. - Mówi się wprawdzie – nigdy nie mów nigdy. Może za dwa, trzy lata pojawią się sponsorzy i pójdziemy tą drogą, ale my się raczej bawimy piłką i nam jest dziś z tym fajnie. Ambicje sportowe są zawsze i poprzeczkę się podnosi. Przyszedłem do klubu jak graliśmy w A klasie, a teraz jesteśmy w trzeciej lidze.

Znicz Biała Piska zagrał drugi raz z rzędu w finale regionalnego Pucharu Polski i znowu nie udało się zdobyć trofeum. Przed rokiem przegrał z Concordią Elbląg, a teraz w Lidzbarku Warmińskim z beniaminkiem drugiej ligi, Sokołem Ostróda, 1:2.

- Pozostaje nam wierzyć, że do trzech razy sztuka – powiedział po meczu trener Borkowski. - Drużyna dała tyle, ile mogła, ale taka jest piłka. Zawodnicy schodzili z boiska ze łzami w oczach i ciężko się pozbierać. W kolejnym sezonie powalczymy, żeby do Białej Piskiej pojechał puchar naszego województwa.

Wojewódzki Puchar Polski. Finał w warmińsko-mazurskim. Sokół Ostróda 2:1 Znicz Biała Piska
od 7 lat
Wideo

Gol z 50 metrów w 4 lidze! Ursus vs Piaseczno

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Regionalny Puchar Polski. Futbol rozwija się w Białej Piskiej. Czy Znicz chce iść śladami Niecieczy? [wideo, zdjęcia] - Gol24

Wróć na warminskomazurskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto