Do wielu budynków w razie pożarów strażacy nie będą w stanie dotrzeć, bo dojazdy są zbyt wąskie, a uliczki zatarasowane autami. Budynki o wysokości powyżej 25 metrów powinny mieć szerokie, utwardzone dojazdy, wytrzymujące nacisk 20 tonowych aut. Poza tym ślepe uliczki powinny być zakończone placykami manewrowymi. Tymczasem na 137 takich obiektów do 22 w razie wypadku strażacy nie byliby w stanie dojechać.
Nie dość, że uliczki są wąskie, to często dojazd uniemożliwiają zaparkowane przy nich auta. Gdy 5 stycznia wybuchł pożar w budynku przy ul. Gotowca 23 strażacy nie mogli tam dojechać z drabiną. Na szczęście, drabina okazała się zbędna.
- Kto jest za to odpowiedzialny? W wielu przypadkach już na etapie projektowania popełniono błędy. Teraz administracje muszą to naprawić i nakazaliśmy im to zrobić - mówi Grzegorz Matczyński, komendant olsztyńskiej Straży Pożarnej.
Strażacy nie chcą podać konkretnych adresów, żeby nie wywoływać paniki. Mówią ogólnie o domach przy ul. Żołnierskiej i Dworcowej.
Miejscy strażacy muszą też pożyczać sprzęt. Np. kamerę termowizyjną, która pozwala sprawdzić, czy nie ma ognia pod stropami, udostępnia im komenda wojewódzka. Mają jedną, wysłużoną drabinę, która pozwala dotrzeć na dziesiąte piętra budynków. Drugą w razie potrzeby biorą ze Stomilu. Nie mają poduszek do skoków z płonących wieżowców. Brakuje im nie tylko samochodów gaśniczych, czy tzw. szczęk życia do rozcinania aut, ale nawet specjalnych butów.
Tegoroczny budżet olsztyńskiej straży pożarnej wynosi nieco ponad 6 mln zł.
- Paliwo, prąd i telefony opłacimy. Nie kupię jednak butów, rękawic, ani żadnego sprzętu - powiedział podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej Grzegorz Matczyński.
Co zrobić w trakcie wypadku drogowego?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
