Mewa Mazowiecka - rasa gołębi, którą wyhodowano pod Skierniewicami
Józef Michalski z Bud Grabskich od ponad 15 lat hoduje zarówno gołębie, drób jak i papużki i kanarki.
– Pierwsze pojawiły się gołębie. Mój tata miał te ptaki i pod małego byłem nimi zafascynowany. Pamiętam, że ciągle się kręciłem przy gołębniku i przeszkadzałem tacie. Wtedy postanowił mi kupić moje własne ptaki - mówi pan Józef.
W klatkach, wolierach i specjalnych gołębnikach znajduje się około 15 ras gołębi. Niektóre mieszkają również w domu. Te, które trzeba było odkarmiać jako pisklaki są zupełnie oswojone. Bardzo chętnie dają się głaskać i siadają na dłoniach czy ramieniu.
– Zdarza się tak, że pisklaki nie mogą zostać w gnieździe i trzeba im poświęcić dużo czasu. Trzeba je karmić specjalnie przygotowaną papką poprzez strzykawkę. Bardzo się przyzwyczajają wtedy do człowieka - mówi hodowca.
Hodowla trwała wiele lat
Mewka Mazowiecka to rasa gołębi wyhodowana przez pana Józefa. Stworzenie nowej rasy to bardzo czasochłonny proces. Samo ustabilizowanie rasy trwa co najmniej 5 lat. Kolejne 3 lata to prezentowanie najlepszych sztuk na wystawach. W czwartym roku ptaki wystawiane są na wystawie, która kończy się wpisaniem rasy do rejestru.
Ptaki tej rasy są wyjątkowe pod względem wyglądu. Bardzo różnią się od gołębi widywanych na miejskich ulicach. Dzięki śnieżnobiałemu upierzeniu często wykorzystywane są na ślubach i weselach.
Gospodarstwo to nie tylko gołębie
W gospodarstwie Józefa Michalskiego jest obecnie 250 gołębi. Oprócz nich są również kaczki, gęsi, indyki, papugi, kanarki oraz kury ozdobne. Łącznie znajdziemy tam 15 różnych ras gołębi i 15 ras kur. Znajdziemy tu czarne kaczki, które mienią się w odcieniach zieleni. Kury i koguty w różnych barwach, a także bażanty ozdobne, perliczki i gęsi.
Wyżywienie takiej ilości ptaków to niemałe wyzwanie. Miesięcznie potrzebują one około 400 kg ziaren.
– Jest co robić - śmieje się pan Józef. - Robię to hobbistycznie, więc nie liczę na wielki dochód z tego co robię. Oczywiście sprzedaję nadwyżki ptaków, ale staram się zachować odpowiednią ilość, żeby móc prowadzić dalszą hodowlę.
W gospodarstwie są również kozy, króliki oraz kucyki. Pan Józef marzy o stworzeniu minii zoo, tak aby dzieci mogły przyjechać i zobaczyć zwierzęta, których nie da się zobaczyć w mieście.
– To jest moje marzenie. Sama hodowla to przyjemność, ale chciałbym móc pokazywać ptaki nie tylko na wystawach - mówi Józef Michalski.
Seria pożarów Premier reaguje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?