Śmierdzące mięso drobiowe, gorzkie mleko, kwaśne parówki, podejrzanie wyglądające kotlety i wędliny oraz spleśniały chleb i gotowe kanapki ze śladami pleśni to tylko niektóre specjały z wielkopolskich sklepów, z którymi klienci zgłosili się w 2015 roku do Laboratorium Badania Żywności i Przedmiotów Użytku Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu. Osoby, które zgłaszały się do instytucji znajdowały w swoich daniach na przykład - mysz upieczoną zamiast kurczaka z rożna albo żywe larwy w czekoladzie i galaretkach. Był także przypadek, że klient wyłowił larwę z... zupy grochowej w jednej z restauracji.
Takie produkty zostają poddawane badaniom Sanepidu, a następnie na ich sprzedawców może zostać nałożona kara. Najpierw należy wykluczyć obecność bakterii i możliwość ewentualnego zatrucia, jak to jest np. w przypadku salmonelli. Za skargę do Sanepidu nie płacimy nic, natomiast sprzedawca - zgodnie z ustawą - może liczyć na karę finansową jednak nie wyższą niż 500 zł. Czy to odpowiednia cena za nasze zdrowie?
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?