W sklepie piekarni Tyrolskiej przy ul. Orłowicza w Olsztynie, tuż obok bułek z serem i ciast z
budyniem, za ladą widnieje kartka: "Chleb arabski Bin Laden. Cena 2 zł."
- Tydzień temu jeden z klientów dla żartu dopisał na etykiecie nazwisko Bin Ladena - tłumaczy
Małgorzata Olszewska, sprzedawczyni. - Nam się żart spodobał i dotąd kartki nie zdjęliśmy.
Bin Laden to płaski chleb pszenny, pieczony z dodatkiem oliwy z oliwek, na wierzchu posypany
ziarnami sezamu. Klienci chętnie go kupują, bo jest smaczny. - Amerykanie szukają Bin Ladena w
Kandaharze, a my go mamy w piekarni - uśmiecha się starszy mężczyzna, chowając pieczywo do
siatki. - Zaraz go zjem na śniadanie.
Zdaniem Ryszarda Kowalskiego, rzecznika prasowego olsztyńskiego oddziału Inspekcji Handlowej,
nie ma przeciwwskazań do nazwania pieczywa nazwiskiem terrorysty. - Tylko po co mieszać politykę
z jedzeniem? - zastanawia się Kowalski.
Mieczysław Orzechowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej potwierdza, że w świetle kodeksu
karnego nie jest to przestępstwem.
- Są jednak jeszcze kwestie gustu i etyki. Mi się to osobiście nie podoba - mówi Orzechowski.
Jarosław Goszczycki, szef piekarni Tyrolskiej zapewnia, że nowa nazwa pieczywa nie jest
autorstwa firmy, która go sprzedaje wyłącznie jako chleb arabski - To żart ekspedientek. Tej
kartki zaraz nie będzie - obiecał nam wczoraj po południu.
Tragiczne zdarzenie na Majorce - są zabici i ranni
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?