Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Osobowość roku ze Szpitala Dziecięcego

Beata Brokowska
Dr Jacek Wiejek ze Szpitala Dziecięcego w Olsztynie przeprowadził w ubiegłym roku operację przyszycia ręki. Warmińsko-Mazurski Klub Biznesu przyznał lekarzowi tytuł Osobowość Roku.

Dr Jacek Wiejek ze Szpitala Dziecięcego w Olsztynie przeprowadził w ubiegłym roku operację przyszycia ręki. Warmińsko-Mazurski Klub Biznesu przyznał lekarzowi tytuł Osobowość Roku.

O tym, że będzie lekarzem, Jacek Wiejek wiedział już w szkole średniej.
- Gdy szedłem na studia, lekarze mieli zapewnioną pracę, dobre zarobki. Teraz wielu absolwentów medycyny jest na zasiłkach, a niektórzy żyją na granicy ubóstwa - mówi. Sam po studiach też nie mógł otrzymać pracy. Gdyby nie interwencyjny etat opłacony przez urząd pracy, nie wiadomo, jak potoczyłyby się jego losy. Po półrocznym praktykowaniu w Szpitalu Dziecięcym w Olsztynie, dostał przedłużenie etatu na kolejne sześć miesięcy. Potem - stały angaż.

- Nie jest to praca, po zakończeniu której człowiek się przebiera, zamyka szafkę i mówi "do widzenia" - mówi dr Wiejek - I pewnie dlatego poszedłem na medycynę. Ta praca daje mi ogromnie dużo zadowolenia i satysfakcji.
Gdy wspomina ubiegłoroczną operację przyszycia ręki, pierwszą tak skomplikowaną w tym szpitalu i w Olsztynie, mówi, że najważniejsza była decyzja "Przyszywamy". Chłopiec, dziewięciolatek, przyjechał karetką z Elbląga. Rękę, na wysokości jednej drugiej długości ramienia, uciął mu pas transmisyjny.

- O czym myślałem w czasie operacji? Czy nie ryzykujemy życiem tego chłopca. Bardzo chciałem przyszyć mu tę rękę. Ręka odcięta w ramieniu to ogromny ubytek masy skóry, kości, mięśni. Ryzykowaliśmy wiele. Nie skakaliśmy z radości, gdy kolejny etap operacji poszedł dobrze. Jedyne, co czułem w miarę upływu czasu, to narastające zmęczenie, przy świadomości, że to nie koniec, że trzeba dalej pracować, żeby skończyć zabieg. Operacja trwała 12 godzin. Po głowie tłukły mi się myśli, co będzie potem.

Był to zabieg wyjątkowy, nie operowanie wyrostka czy przepukliny. Po skończeniu położyliśmy pacjenta na łóżko, zawieźliśmy na OIOM. Powiedzieliśmy sobie "do widzenia". Spałem tej nocy bardzo mocno, byłem strasznie zmęczony. Nie dzwoniłem, nie pytałem, jak się chłopiec czuje.
W operacji brał udział zespół: czterech chirurgów, trzech anestezjologów, dwie instrumentariuszki, dwie pielęgniarki anestezjologiczne i jedna sanitariuszka. Razem dwanaście osób.
To nie dla mnie
Gdydr Wiejek pojawił się w szpitalu następnego dnia, częściej niż w innych przypadkach, zaglądał na OIOM.

Dziś ręka jest w doskonałym stanie, choć wymaga rehabilitacji i żmudnych ćwiczeń. Chłopiec obecnie przebywa w Szpitalu Rehabilitacyjnym w podlsztyńskiej Ameryce.
- Chirurgia ręki to dziedzina, która mnie bardzo interesuje. Chciałem być chirurgiem, pomagać ludziom. Robić to, co robię teraz. Mam jednak kolegów, którzy nigdy nie pracowali jako lekarze, bo nigdy nie mieli takiej szansy, a też wybrali ten zawód z powołania. Jedna z moich koleżanek ze studiów, laureatka tytułu Primus Inter Pares jest na zasiłku.
Zastanawiał się, czy nie rzucić trudnej, mało płatnej pracy i nie zostać przedstawicielem handlowym jakiegoś koncernu farmaceutycznego. Gdy jednak myślał o ciszy sali operacyjnej, gdzie czuje się najlepiej, o pacjencie, któremu może uratować życie, kręcił głową "To nie dla mnie".
- Stan polskiej służby zdrowia jest taki, że gdybym wyjechał stąd, na Zachód, nigdy bym już nie wrócił, nawet na urlop. Praca tu pozbawia człowieka złudzeń - mówi.

Jednak wie, że nie wyjedzie. Tam, na Zachodzie, gdzie chirurgia jest jedną z najlepiej opłacanych specjalności medycznych, byłby lekarzem drugiej kategorii. Pewnie jako doktor w ambulatorium leczyłby złamania i przepukliny.
- Tu mogę wykonywać trudne operacje, do których na Zachodzie nikt by mnie nie dopuścił. A to jest treścią mojej pracy i powołania.
Chirurgia nie jest, w Polsce, specjalnością, na której można zarobić. Najbardziej widoczne choroby w postaci wad wrodzonych dotykają najczęściej ludzi niezamożnych, których nie stać na prywatne leczenie.
Także na temat pielęgniarstwa doktor snuje niewesołe refleksje. Uważa, że to zawód bez perspektyw i szans na zmiany.
- Pielęgniarki strajkują, ale ich publiczne protesty pozostają bez echa. Wszystkie pielęgniarki, jakie znam, wybrały ten zawód z powołania, doskonale pracują. Jednak wiem też, jak żyją, jak muszą się gimnastykować, by związać koniec z końcem - opowiada.

Zdaje sobie sprawę, że jego umiejętności zależą w dużej mierze od sprawności palców, dlatego dba o nie szczególnie. Nie ima się żadnych prac stolarskich. Przepada natomiast za gotowaniem. Szczególnie lubi kuchnię śródziemnomorską. Ostrożnie kroi mięso czy warzywa. Po kuchni porusza się z chirurgiczną dokładnością. Systematycznie myje naczynia, po zakończonej pracy zostawia sterylny porządek, przeciera nawet szafki. A dania? Ryby w sosach i faszerowane warzywa. Rozpływają się w ustach.

Dr Jacek Wiejek ma jedenastoletni staż pracy i wielkie pragnienie kształcenia się. Marzy o tym, by być jak najlepszym lekarzem, coraz lepszym operatorem. Chciałby też być wynagradzany odpowiednio do umiejętności.
- Uważam się za zwykłego chirurga dziecięcego. Za wysiłek, jaki wkładam w pracę, chciałbym jednak być uczciwie opłacany.
Nie życzyłby sobie, by jego dwaj synowie, 8-letni Filip i 2-letni Karol, w przyszłości byli lekarzami.
- Operacja przyszycia ręki przyniosła mi satysfakcję i kilka wzmianek w prasie. To wszystko.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na olsztyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto