MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Szukamy miejsc mocy na Warmii i Mazurach

wyślij maila
Dla jednych magia równoznaczna jest z czarami dla innych oznacza urok miejsca. Jest jeszcze coś nieuchwytnego... Czy Warmia i Mazury, kraina kilku kultur i dziejów przedziwnie poplątanych przez historię, ma miejsca ...

Dla jednych magia równoznaczna jest z czarami dla innych oznacza urok miejsca. Jest jeszcze coś nieuchwytnego... Czy Warmia i Mazury, kraina kilku kultur i dziejów przedziwnie poplątanych przez historię, ma miejsca magiczne?

- Przebywanie przy wawelskim czakramie przez 15 minut jest jak tydzień urlopu - powiedział nam Zbigniew Święch, autor książki o polskim czakramie i serii książek "Klątwy, mikroby i uczeni", niestrudzony badacz tajemnic Wawelu.

- Od 1982 roku do 1990 pracowałem na Wawelu w Baszcie Złodziejskiej, w jednym pokoju z głównym archeologiem muzeum. To on otwierał grób Kazimierza Jagiellończyka i był człowiekiem absolutnie sceptycznie odnoszącym się do sprawy czakramu - wspomina Zbigniew Święch. - Kiedyś, w czasie upałów, dla zgrywy poszliśmy do tego miejsca i od razu poczuliśmy coś dziwnego.
Ta wyprawa zaoowocowała blisko dwudziestoletnim zbieraniem materiałów na temat wawelskiego czakramu.

- Moja książka to antologia poglądów - wyjaśnia Zbigniew Święch. - Podsycam atmosferę, żeby powstał mit. Będę dalej zbierał materiały i najdalej za dwa lata przygotuję następną książkę. Ostatnio burza wokół Wawelu, to zamykanie dostępu do czakramu i pielgrzymki ludzi dostarczą ciekawego materiału. Stawiam się w roli obserwatora.

W swojej książce Zbigniew Święch przytacza kilkadziesiąt relacji, wspomnień dotyczących tajemniczego kamienia na Wawelu.
Czy istnieje czakram na terenie Warmii i Mazur?
- Jest taka szansa - stwierdza pan Zbigniew. - Przecież już dawno stwierdzono, że średniowieczne zamki, klasztory stawiano w miejscach szczególnej mocy.

Pierwsze wzmianki o czakramie, jednym z siedmiu na świecie, pojawiły się w latach I wojny światowej i po II wojnie światowej. Wtedy podczas badań na Wawelu odkryto: przedromańską, czteroabsydową rotundę; komorę grobową z X wieku i przede wszystkim pochodzącą z XI wieku katedrę św. Gereona. To właśnie w tej ostatniej ma znajdować się czakram.

Czemu trzeba zawdzięczać tak liczne miejsca kultu na wzgórzu wawelskim? Wiadomo, że wcześniej Wawel był odwiedzany przez celtyckich druidów, był miejscem kultów pogańskich, więc istnieje prawdopodobieństwo, że chrześcijaństwo chcąc wyprzeć stare religie, musiało zająć miejsca po starych świątyniach.

Odkrycie romańskiej rotundy Chrobrego, pierwszego króla polskiego, w czasie odradzania się państwa polskiego, w epoce zainteresowania mistycyzmem stworzyły podatny grunt do narodzin legendy. Wtedy też w czasopiśmie teozoficznym wydawanym w Londynie ukazała się notatka o odnalezieniu na Wawelu "świętego kamienia". Czakram na Wawelu został "naznaczony" już przez Apolloniusza z Tyany, filozofa pitagorejskiego, który wędrował po Europie i oznaczał ośrodki sił ewolucyjnych. Czemu wśród wtajemniczonych w sprawy promieniowania ziemskiego, badaczy miejsc mocy Wawel wywołuje takie emocje? Bo być może "coś" w tym jest.

Na Wawelu krzyżuje się siedem linii promieniowania geomantycznego. Jedna z tych linii, nazwana przez badacza promieniowania geomantycznego, Leszka Matelę, linią jerozolimską, ma szczególnie dużą moc. Przebiega ona w kierunku północno-zachodnim przez Częstochowę, Gniezno, duńską wyspę Bornholm (obiekty kultowe Burgundów i Normanów) i dalej przez tereny Szwecji. Inne linie łączą Wawel z Rzymem, Wilnem, Wadowicami, Mariazell, Lourdes czy Stonehenge.

Ważne miejsca mocy znajdują się zawsze na skrzyżowaniu kilku linii geomantycznych i tak np. w Kamiennych Kręgach w Odrach koło Czerska krzyżuje się 5 takich linii, podobnie jak na górze Ślęża. Miejsca mocy o mniejszym znaczeniu leżą, jeśli nie na skrzyżowaniu dwóch linii, to przynajmniej na linii pojedynczej. Leszek Matela opisuje je szczegółowo w swojej książce "Geomancja".

Amerykanin, prof. Becker-Hagens, stworzył koncepcję geomantycznej sieci planetarnej. Oplatać ma ona całą kulę ziemską, łącząc jej aktywne punkty. W oczkach sieci głównej istnieć mają mniejsze układy promieniowań liniowych. O istnieniu wielkiej i małej sieci energetycznej musieli wiedzieć nasi przodkowie, bo właśnie w węzłowych punktach owych sieci wznosili świątynie.

Linie promieniowania geomantycznego oplatają całą kulę ziemską i stanowią rodzaj niewidzialnego systemu energetycznego naszej planety. W latach dwudziestych naszego wieku angielski fotograf Alfred Watkins zauważył, że wiele miejsc kultu w Anglii położonych jest wzdłuż linii prostej. Potwierdziły to późniejsze studia geodezyjne. Powstały mapy sieci tego rodzaju połączeń na terenie całej Wielkiej Brytanii. Szerokość linii geomantycznej, czyli pasma promieniowania stymulującego, wynosi zazwyczaj od kilku do kilkudziesięciu metrów.

Czy na naszym terenie istnieje miejsce o szczególnej mocy? Przewodnikom zapytanym o coś takiego, zwykle na myśl przychodzi tajemnicza piramida w Rapie.

Ryszard Karuzo, nauczyciel geografii z Węgorzewa, jest autorem przewodnika po Węgorzewie oraz przewodnika rowerowego po okolicy. Jeździł na rowerze od dzieciństwa i swoim zapałem zaraził młodzież z węgorzewskiego liceum oraz Tomasza Wierzchowskiego, członka Zarządu Miasta i Gminy w Węgorzewie. Wspólnie oznaczali nowe szlaki rowerowe po okolicy, w sumie 18 tras, opisanych metr po metrze.

- Wszystkie je przejechałem w czasie jednego sezonu - opowiada Ryszard Karuzo. - Mają różny stopień trudności: od niedzielnych spacerków po trasy dla twardzieli, szereg z nich jest niedostępna dla samochodów.
Nauczyciel i przewodnik z Węgorzewa pierwszy raz dotarł do Rapy w 1988 roku. - Okolica piramidy była porośnięta chaszczami - wspomina. - Dowiedziałem się o niej od miejscowej ludności. Do środka budowli można było wejść przez wywalone dębowe drzwi. Słyszałem, że gdy wojewódzki konserwator zabytków z Suwałk dotarł tam pierwszy raz, to wymyślił, żeby wnętrze piramidy zasypać piaskiem. Tak zwani poszukiwacze skarbów próbowali szukać kosztowności, ich zdaniem ukrytych w czubku piramidy. Pewna turystka z Katowic uznała, że pobyt w piramidzie odmłodzi ją i nawet kładła się tam do trumny. Z kolei student ASP zwrócił się do władz gminy w Baniach Mazurskich z pytaniem, czy nie mógłby tam zrobić swojego atelier.
Wszystkich, którzy widzieli piramidę w Rapie zastanawia, dlaczego postawiono ją w tak odludnym miejscu?

Dojazd do tej niesamowitej budowli jest bardzo prosty. Jedziemy z Węgorzewa na Banie Mazurskie. W tej miejscowości wypatrujemy po lewej stronie mostu i znaku. Dalej jedziemy dziewięć kilometrów przez mroczny las w kierunku granicy rosyjskiej. Dojście do piramidy otworzy się nagle, po dawnej grobli. Trzeba bardzo uważać, żeby nie minąć tego miejsca.

Kilkunastometrowej wysokości piramida robi ogromne wrażenie, choć nie przypomina budowli rodem z Egiptu. Przez okienko można zajrzeć do środka i zobaczyć zmumifikowane zwłoki członków rodziny Ferenheidów. Ród ten w pierwszej połowie XVIII wieku wykupili wieś Angerapp i wybudowali w jej pobliżu neoklasycystyczny pałac w Bejnunach (obecnie terytorium obwodu kaliningradzkiego). Farenheidowie mieli w pałacu bogatą kolekcję sztuki zaginioną po 1945 roku. Jako bogaty ród poddali się ówczesnej modzie, podróżowali, poznawali życie w Europie i interesowali się tajemnicą "życia po życiu".

- Osobiście odnoszę się do tych spraw z przymrużeniem oka, ale mogę wymienić sześć powodów, dla których zwłoki w piramidzie zachowały się w tak dobrym stanie - zastrzega Ryszard Karuzo. - W miejscu, gdzie stoi piramida przecinają się trzy linie promieniowania geomantycznego symbolizujące Ziemię, Księżyc i ciała niebieskie. Leszek Matela stwierdził, że promieniowanie w piramidzie wynosi 23 tysiące jednostek w skali Bovisa, gdy za miejsca szczególnej mocy uznaje się te o promieniowaniu 18 tysięcy jednostek! Po drugie nachylenie ścian piramidy w Rapie jest identyczne jak piramidy Cheopsa. Po trzecie jest tutaj wysokie promieniowanie radioaktywne. Sam mierzyłem, że jest tam więcej radonu, pierwiastka powstałego z rozkładu radu, a jak wiadomo promieniowanie radioaktywne ma właściwości higienizujące. Piramida jest także rodzajem kondensatora i emiterem energii elektrycznej. Jest w niej silne promieniowanie elektromagnetyczne niskiej częstotliwości i mikroklimat ze stałą temperaturą i wilgotnością.

Czy oprócz piramidy w Rapie na terenie naszych ziem są miejsca o szeczególnej mocy? Trzem osobom, które opiszą nam wrażenia z takich właśnie miejsc ofiarujemy książki Zbigniewa Święcha z autografem autora. Poza tym być może pójdziemy przeżyć podobną przygodę...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

STUDIO EURO 2024 ODC. 6

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na olsztyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto